Było tak: patrząc na gałęzie drzew kątem oka zauważyłem, że coś dzieje się pod pniem, na ziemi. Błyskawicznie położyłem się, w wizjerze zobaczyłem rozblask światła. I zrobiłem zdjęcie.
Ten rozblask to słońce, które przebiło się przez żywopłot. Stworzyło lekko nierealne tło. Główny bohater wchodził pod górę, wokół śnieg, który napadał poprzedniej nocy. I wszystko – mam wrażenie – ułożyło się w całość.