Podczas podróży po zachodniej Polsce odwiedziłem okolice Nowej Soli. Cel wyprawy był raczej dziennikarski niż fotograficzny (o tym wkrótce szerzej), ale udało mi się uwiecznić pewną scenkę.
Rzecz działa się na podwórku jednego z bohaterów książki, nad którą rozpocząłem pracę. Przyjdzie czas, by opowiedzieć o sprawie, wcześniej jednak obserwacja złożona z dwóch obrazków.
Lubię fotografować przy karmnikach. Gospodarz miejsca wykazał się szczególną finezją, rozwieszając na drzewach przed domem kawałki jabłka. Owoc ów – wcale nie zakazany – zainteresował modraszkę.
Najpierw przypatrywała się czujnie: skąd jabłko na ogołoconym drzewie?
Po chwili postanowiła nie zawracać sobie głowy rozważaniami teoretycznymi, a zamiast tego przybliżyć się do obiektu.
No a potem wzięła się za jedzenie, czego przebieg jest na tyle jasny, że nie wymaga już ilustrowania.