Widok ptaków budzi w nas odrealnioną ale i piękną tęsknotę – gdybyśmy potrafili latać, życie byłoby bardziej znośne – mówił podczas spotkania w Radiu Kraków Maciej Zdziarski, autor książki „Na skrzydłach. O ludziach, ptakach i radości życia”, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont. Gospodarzem wydarzenia była Marzena Florkowska, w rozmowie udział wzięło dwóch bohaterów publikacji Daniel Urbaniak i Marcin Świostek.
Ptakoterapia na trudne czasy
– W czasie izolacji spowodowanej pandemią wielu z nas uświadomiło sobie, jak ważne jest obcowanie z przyrodą. Nawet jeśli miało ono dotychczas bardzo powierzchowny charakter, zaczęliśmy odczuwać, że czegoś nam brakuje. Ten brak odczułem także i ja, zamknięty w mieszkaniu – mówił Maciej Zdziarski o początkach swojej ptasiej przygody. Choć wychował się na skraju dwóch puszcz (Drawskiej i Noteckiej), nie interesował się wcześniej awifauną. – Kiedy jednak wyszedłem z tej klaustrofobicznej lockdownowej rzeczywistości, zacząłem uważniej przyglądać się ptakom i ich zwyczajom.
Choć uzdrawiająca moc kontaktu z naturą wydaje się dość oczywista, tzw. ornitologia terapeutyczna stała się elementem badań naukowców. – Doktor Sławomir Murawiec wspólnie z przyrodnikiem i ornitologiem prof. Piotrem Tryjanowskim napisali książkę „Ornitologia terapeutyczna”, w której stawiają tezę, że obserwacja ptaków stanowi doskonałe uzupełnienie leczenia zdrowia psychicznego. Pozwala uzyskać łączność z naturą, odpocząć od swoich myśli i emocji, uzyskać ład i spokój – wyjaśniał autor „Na skrzydłach”.
15 bohaterów
Książka to zbiór 15 rozmów z obserwatorami ptaków, wśród których są osoby wykonujące różne zawody i z różnych grup wiekowych. Nauczyciel w-f, były Marszałek Sejmu, pracownik rzeźni, ambasador RP, psychiatra, emerytka, specjalista od podatków, kapitan tankowca – ludzie, którzy dzięki ptakom odnaleźli życiową pasję, misję lub ratunek.
– Historie moich bohaterów pokazują, że pasja do ptaków wciąga i fascynuje. Piotr Czułowski opowiada, że zaledwie kilka lat temu podczas spaceru z żoną po Olsztynie (gdzie prowadzi hurtownię wina) dostrzegł dziwnego ptaka. Żona uznała, że to papuga, która uciekła komuś z klatki. On jednak – nie wiedzieć skąd – znał ten gatunek i wiedział, że to wilga. Zaczął potem przeglądać atlasy i okazało się to bardzo wciągające. Obecnie należy do elitarnego grona tzw. klubu 300 – osób, które każdego roku obserwują 300 rzadkich gatunków. Ciągle jest w pogotowiu – gdy dowiaduje się, że jakiś gatunek pojawił się nawet w odległej części Polski, jedzie go zobaczyć. To zupełnie niezwykłe.
Inny rozmówca, Marcin Świostek, przeprowadził się specjalnie do Puszczy Niepołomickiej, aby być bliżej ptaków. Obecnie pasja wciągnęła całą jego rodzinę. – Ostatnio odbierałem córkę z przedszkola i pani przedszkolanka zapytała mnie, czy sójki odlatują. Prawda jest taka, że nie odlatują. Przemieszczają się tylko w poszukiwaniu pożywienia – wyjaśniał Świostek. Ciekawostką jest fakt, że np. gawrony przylatują do Polski na zimę z Syberii, by spędzić ten okres w „ciepłym” kraju.
Daniel Urbaniak interesuje się sowami od 20 lat. – Zacząłem wieszać kosze lęgowe dla uszatek i obecnie mam aż 20 par. Gdzie się nie ruszę, tam są uszatki. Mamy sów naprawdę dużo. Zakochałem się w tych ptakach dawno temu i wszystko jest im podporządkowane, łącznie z wyjazdami wakacyjnymi.
Marcin Sidelnik, partner w dużej firmie consultingowej zajmującej się podatkami, również opowiada w książce, jak ptaki zdominowały jego spędzanie wolnego czasu. – Gdy wyjechał z żoną na wakacje do Omanu, cały tydzień spędził na wysypisku śmieci. Zaobserwował tam bardzo rzadki gatunek mewy, której wcześniej nie widział – wyjaśnia autor publikacji.
– Są ptaki, które dają się oswoić i zaprzyjaźniają się z człowiekiem. Jedna z moich rozmówczyń, Izabela Stańczyk, opowiada, że nie ma w domu telewizora. Za to siada przy oknie i obserwuje ptaki, które przylatują na jej balkon zachęcone pożywieniem. To naprawdę ciekawy serial!
Ptaki u narodowych wieszczów
Jeden z rozmówców, Dariusz Tomasz Lebioda – doktor, literaturoznawca, ale też poeta – opowiedział o ptakach u Mickiewicza i Słowackiego. – Czy Mickiewicz znał się na ptakach – zapytał Maciej Zdziarski Tomasza Lebiodę. Odpowiedział: i tak, i nie. Raczej średnio.
– Ale go to nie zrażało? – dopytywał autor.
– Ani trochę. Miał ambicję, żeby w Panu Tadeuszu pokazać prawie wszystkie gatunki, które żyły w jego czasach na Litwie.
Na co Maciej Zdziarski zauważył: Nieźle przeinaczał fakty: „On patrzył z wyciągniętą szyją, jak dziobaty / Żuraw, z dala od stada, gdy odprawia czaty, / Stojąc na jednej nodze, z czujnemi oczyma, / I, by nie zasnąć, kamień w drugiej nodze trzyma”.
Dariusz Lebioda odparł: Żaden z ornitologów nie potwierdzi, by żuraw trzymał kamień, żeby nie zasnąć. Może Mickiewicz gdzieś usłyszał taką opowieść.
Idziemy dalej – mówi Maciej Zdziarski: „Zaś jastrząb, pod jasnemi wiszący błękity, / Trzepie skrzydłem jak motyl na szpilce przybity”.
Lebioda komentuje: To poważny błąd merytoryczny. Jastrząb nigdy nie zawisa w powietrzu i nie trzepocze skrzydłami, tylko zatacza wielkie koła, aż nagle spada na ofiarę. Ptak, który zawisa w powietrzu i poluje na wróble oraz mniejsze ptactwo, to pustułka. Mickiewicz omyłkowo obserwację pustułki przeniósł na jastrzębia.
– Zatem, jak widać, nie mamy szacunku do wieszcza i mocno się z nim rozprawiamy – konkluduje autor książki.
Co widać tylko z bliska
– Punktem wyjścia w książce jest opowieść o tym, że na co dzień nie zauważamy ptaków. Widzimy, że one są, latają wokół nas. W Krakowie jest np. mnóstwo gołębi, którymi obserwatorzy ptaków raczej gardzą. Ale jest też bardzo dużo ptaków krukowatych: są wrony siwe, gawrony, kawki, Przyzwyczailiśmy się do ich obecności i te ptaki – skądinąd bardzo inteligentne, stanowiące intelektualną arystokrację w świecie ptaków są pogardzane, uważane za miejskich śmieciarzy. Kiedy widzimy je jednak bliżej, dostrzegamy urodę, nawet najprostszych, najbardziej pospolitych ptaków, np. sikor – opowiadał Maciej Zdziarski. – Było dla mnie odkryciem, kiedy z bliska mogłem przyglądać się bogatce czy modraszce. Kiedy zrobiłem pierwsze zdjęcie modraszce, wysłałem je koledze, a ten odpowiedział: dobrze, że ludzie nie oglądają ich z bliska, bo gdyby się im przyjrzeli, trzymaliby je w klatkach jak papugi.
Jak wyjaśniał autor książki, każda pora roku jest dobra aby obserwować ptaki, choć najlepiej widać je wtedy, gdy na drzewach nie ma już liści. – Wspaniałym czasem do fotografowania jest zima. Kolorowe ptaki w otoczeniu śniegu wyglądają spektakularnie. Wabione do karmników są bliżej, dystans jest mniejszy.
„Polowanie”
Aby być blisko ptaków i zrobić dobre zdjęcie, trzeba podejść możliwie blisko. – Najbardziej popularne jest chowanie się w czatowniach. To punkty w pobliżu miejsc, gdzie ptaki przylatują, by się napić lub skorzystać z bazy pokarmowej. Najlepsze efekty osiąga się nie biegnąc za ptakiem, ale czekając, by ptak sam przybył. To czasami kilka sekund, ale aparaty pozwalają uwiecznić ten moment – mówił autor książki. Tłumaczył, że ptaki często zatracają zdolność ucieczki gdy orientują się, że człowiek nie jest zagrożeniem. – Kos w lesie natychmiast ucieknie. Ale gdy idziemy Plantami, kosy spacerują w pobliżu ludzi, bo rozumieją, że w przestrzeni miejskiej nie są oni zagrożeniem.
Aby podglądać ptaki świat, wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko. Do obserwacji idealnie nadaje się np. centrum Warszawy czy Krakowa. – Są oczywiście miejsca, które każdy ptasiarz powinien odwiedzić, jak delta Dunaju w Rumunii. Jest tam niezwykłe zagęszczenie pięknych, wspaniałych, strojnych ptaków. Szczególnie na wspomnienie zasługują kraski i żołny, bo są to ptaki, które jeszcze niedawno występowały w polskim pejzażu – wyjaśnia Zdziarski.
Tłumaczył, że gdy nie ma czasu na wyrafinowane obserwacje, udaje się do krakowskiego parku Jordana w pobliże karmnika. Przylatuje tam kowalik i sikory. Kiedyś w parku chciał „upolować” aparatem ziębę. – Obserwowałem konsternację spacerujących wokół ludzi, którzy nie rozumieli, kim jest ten dziwny człowiek przebrany jak na łowy i wyposażony w aparat z wielkim obiektywem. Rodzaj zabawy ze światem przyrody czyni nas nie mniej poważnymi, a może bardziej wolnymi i zintegrowanymi.
Maciej Zdziarski opowiadał o książce także na antenie Radia Kielce, Radia Gdańsk oraz Radia Lublin. W lubelskiej rozgłośni był gościem Grażyny Lutosławskiej. Nawiązując do tytułu publikacji, wyjaśniał: Kiedy mówimy o kimś „uskrzydlony” metaforyzujemy stan psychicznego uniesienia, wewnętrznej radości – czegoś, co nas niesie. Początkujący obserwatorzy ptaków mogą przypuszczać, że ptaki unoszą się z powodu radości. Ale to ich latanie na długich dystansach to smutna proza życia. Ptaki by nie latały, gdyby nie musiały optymalizować swoich warunków życia. Myślimy o nich z czułością. Książka wzięła się z refleksji, że człowiekowi jest lepiej, gdy patrzy na ptaki i przegląda się w nich. Taka obserwacja zmieniła na lepsze życie wielu ludzi.
Audycji w Radiu Lublin można posłuchać tutaj.
Książka „Na skrzydłach. O ludziach, ptakach i radości życia” jest do nabycia w księgarni internetowej wydawnictwa Znak.
Zdjęcia ze spotkania autorskiego w Radiu Kraków: Marek Lasyk