Odkąd odkryłem Parque Juan Pablo II, przychodzę codziennie po 16.00, aby pofotografować przez dwie godziny, do zachodu słońca. W ulubionym zakątku mam już swoje kryjówki i miejsca obserwacji. A i ptaszki mnie polubiły!
Tak przynajmniej wnoszę z reakcji. Przychylnych.
Astryld falisty dopuszcza mnie do swojego życia towarzyskiego…
…i pozwala przyglądać się momentom zamyśleń…
Z kanarkami bardzo się zżyliśmy. Już na powitanie zdarza się przyjazne machanie skrzydłami:
Później atmosfera jak na domówce:
A i pozowanie w warunkach specjalnych – proszę bardzo.
Ostatnio spotkałem sikorkę i poczułem się naprawdę swojsko.
Świstunka kanaryjska także zakumplowana.
No a kos – to wiadomo.