Po udanym poznańskim spacerze nabrałem apetytu na więcej. Następnego dnia, gdy budzik zadzwonił o szóstej, długo negocjowałem ze sobą. Odniosłem jednak zwycięstwo.
Już chwilę przed siódmą, wciąż jeszcze przed wschodem słońca, byłem w parku. Usłyszałem coś za plecami, odwróciłem się, skierowałem obiektyw we właściwą stronę i zrobiłem zdjęcie:
Tylko jedno. Później, podczas dwóch godzin łazikowania, nie wydarzyło się nic istotnego, ale warto było wstać dla tego jednego, pierwszego strzału.