„Mówię ładnie? I melodyjnie? Zdania perlę jak z pereł kolię? Pani patrzy – melancholijnie… Skąd ma pani tę melancholię?”
Piękny fragment z Tuwima, z „Pomarańczy i mandarynek”, słyszę od lat. Wspaniałe wykonanie Marka Grechuty do muzyki Jana Kantego Pawluśkiewicza.
Ponadto pomarańcze i mandarynki jadam kilogramami. A mandarynki fotografuję głównie w Łazienkach. Zdumiewają – przybyszki z Orientu – wielokolorowym umaszczeniem i w ogóle tym rodzajem egzotycznego piękna, za którym tęsknimy. Szczególnie zimą.
Kiedyś – właśnie w Łazienkach – ułożyły mi się w taką kompozycję.
I od razu przypomina się Tuwim:
„Pani pyta, czy walca tańczę?
Ach, zatańczę… jak sen dziewczynki!
Mandarynki i pomarańcze,
Pomarańcze i mandarynki.”
A w jesiennej tonacji mandarynki wyglądają równie pięknie:
„Pani patrzy – melancholijnie…
Skąd ma pani tę melancholię?
Sen? Doprawdy? Jak z dymu kółka?
Sen zmysłowy bladej dziewczynki?
Hebanowa lśniąca szkatułka:
Pomarańcze i mandarynki.”