Nie ukrywajmy: są ludzie, którzy zawsze korzystnie wyglądają na zdjęciach. Wszyscy gapią się na nich, jeśli tylko wejdą do restauracji albo przechodzą akurat korytarzem.
Nas, niezbyt urodziwych, nienawykłych do zachwytu publiczności, może to oburzać, ale nic nie poradzimy. Dwadzieścia pięć lat temu pewien mój kolega z redakcji wyglądał tak, że kiedy wkraczaliśmy razem do dyskoteki, to oczy wszystkich dziewcząt zwracały się w naszą stronę. Czasem robiłem kilka kroków w bok, żeby sprawdzić, czy chodzi o mnie. I, muszę to przyznać nie bez żalu, chodziło jednak o kolegę.
W świecie znanych mi ptaków świergotek kanaryjski jest gdzieś blisko owego kolegi sprzed ćwierćwiecza. Wchodzi na scenę – a jest, mówiąc uczciwie, kurduplowaty – i chce się go oglądać. Co nie pstrykniesz zdjęcia, prezentuje się wdzięcznie. Tak ma.
Jedyna pociecha, że jako endemit Wysp Kanaryjskich i Madery, nie robi kariery w szerokim świecie. Siedzi sobie na wyspach, a jak jakiś turysta-ornitolog zainteresuje się, to daje z siebie wszystko. I wie, że będzie doceniony.