W wierszu „Tam, gdzie kwitną tamaryszki”, zamieszczonym w tomie „Prawdziwe życie”, Adam Zagajewski kreśli prostą, lecz sugestywną i przejmującą scenę z ptakiem, który – co rzadkie – łączy pospolitość ze szlachetnością.
Pływałem dłuższą chwilę
a wychodząc z kąpieli zobaczyłem
jak synogarlica pije wodę
z kałuży pod prysznicem
i pomyślałem, to jest
znak pokoju.
Rzecz dzieje się na nadmorskiej plaży. Z nieco innej perspektywy – zza stolika kawiarni na promenadzie przy oceanie – zobaczyłem dokładnie taką samą sytuację. Poezja czasem ucieleśnia się w niespodziewany sposób. Synogarlica turecka, bohaterka zdarzenia, nazywa się oficjalnie sierpówką. Brzmi to mniej dostojnie i nie nadaje się, moim zdaniem, do poezji.
Gołębie, co do zasady, mają złą prasę, choć określanie ich mianem latających szczurów uważam za pewną przesadę. Na pewno ta prostacka inwektywa nie znajduje zastosowania w przypadku synogarlicy tureckiej, przecież poeta tak wybitny jak Adam Zagajewski nie zatrudniłby w swoim wierszu ptaka pozbawionego szlachetności.
I ja, podobnie jak zmarły w tym roku krakowski twórca, widzę w synogarlicy transcendentny wymiar, dlatego włócząc się po ulicach i parkach Las Palmas fotografuję ją z admiracją należną co najmniej jakiemuś ptakowi szponiastemu.