Ach, rzucić wszystko, rozstać się z mrozem i śniegiem, wyjechać na urlop. A jeśli wyjechać – to koniecznie w miejsce, w którym jest ciepło. I kolorowo.
Jeżeli ciepło i kolorowo, to może palmy? A w koronach tychże – ptaszek, co pozwoli zapomnieć o wronach siwych, gawronach i kawkach?
Proszę bardzo: cały na zielono, w niezbyt wyszukanym, nieco kiczowatym guście. I niech coś zajada!
Po posiłku powinien rozglądać się z zainteresowaniem, jakby turysta na dole był równie atrakcyjnym zjawiskiem jak on sam!
A właściwie ona: aleksandretta obrożna. Co ciekawe – wpisana niedawno na listę polskiej awifauny. Od kilku lat stwierdzono bowiem lęgi w okolicach Nysy. Kilkanaście razy byłem w Nysie, spacerowałem – zazwyczaj zimą – nad Jeziorem Nyskim i kilka kilometrów dalej wokół Zbiornika Otmuchowskiego, ale miałem skojarzenia raczej ze Skandynawią, w żadnym razie z Wyspami Kanaryjskimi.
Pamiętajcie strudzeni podróżnicy po Opolszczyźnie: jeśli mignie wam w podróży przed nosem dziwaczna papuga, to nie doznaliście delirium tremens. Ten stwór przybył do Polski w wyniku introdukcji, czyli kursu na wielokulturowość w przyrodzie.
Tymczasem Maspalomas, niemieccy turyści, plaża. I coś nierealnego, rozmytego, co zstępuje z nieba.
Ten impresjonistyczny cudak materializuje się na płocie pod postacią papugi zwanej mnichą.
Szczęśliwa mnicha, kiedy pełna micha.
Po zaspokojeniu głodu przyda się druga mnicha do towarzystwa.
A i trzecią można zaakceptować, jeśli przyleci z wałówką.
W końcu to wakacje na Wyspach Kanaryjskich. I nie ma to tamto.