W związku z wczorajszym wpisem, w którym pokazałem walkę sosnówek o dostęp do słonecznika, mogło powstać błędne wrażenie, że mam coś do tych ptaszków. Otóż nie!
Sosnówki bardzo lubię. W książce doktora Kruszewicza „Ptaki Polski” przeczytałem historię osobnika, który trafił do Azylu w warszawskim ZOO po poturbowaniu przez kota. Pomimo amputacji skrzydła, a później także nóżki, był najweselszym ptakiem woliery – śpiewał, uprawiał podskoki, okazywał zadowolenie z tego, że jest karmiony i hołubiony jako swoista maskotka tego miejsca. Doktor Kruszewicz nazwał go „vis vitalis”, czyli siła życiowa.
Aby udowodnić sympatię do sosnówki przedstawiam zdjęcia z obserwacji poczynionych przy karmniku.